tu jesteś:   Strona główna

Kolejny sukces Włodzimierza Weselskiego w ME open i kata

"Brązowy" zakopiańczyk Mistrz karate kyokushin chce zostać ratownikiem górskim. Włodzimierz Weselski z Zakopanego zdobył brązowy medal w konkurencji kumite oldbojów podczas VI mistrzostw Europy open i kata w karate kyokushin, które odbyły się w Messynie (Włochy). 43-letni zakopiańczyk powtórzył swój sukces z ME we Wrocławiu w 2002 roku, kiedy także stanął na najniższym stopniu podium w tej samej konkurencji. Wtedy na podium znaleźli się sami Polacy: zwyciężył Robert Comski, drugi był Zbigniew Zieliński, a trzeci - tak jak Weselski - jego brat Zbigniew (w Messynie odpadł w ćwierćfinale). W kolejnych dwóch ME zakopiańczyk - w 2003 roku w Baja i w 2004 roku w Warszawie - dotarł do ćwierćfinału.


Z powodu... siekiery
W ubiegłorocznych ME w Belgradzie Weselski nie startował, gdyż trzy tygodnie wcześniej podczas rąbania drewna do opału w domowym kominku zranił się w kość piszczelową. - Wcześniej w finale Pucharu Polski w Głogowie doznałem kontuzji. Leczyłem się i sądziłem, że zdążę na mistrzostwa Europy, ale uraz "poprawiłem" siekierą. Byłem zły na siebie, ponieważ bardzo chciałem jechać do Belgradu - opowiada Weselski.
W sobotę na Sycylii zakopiańczyk spisał się na medal, choć musiał rywalizować z o wiele młodszymi rywalami. W pierwszej walce pokonał 35-letniego Włocha. Ponieważ 2 minuty pojedynku nie przyniosło rozstrzygnięcia, doszło do dogrywki, w której okazał się lepszy; trzech sędziów wskazało na niego, jeden na rywala.
Rywal był za młody
W drugiej walce doszło do niespotykanej sytuacji. Weselski 2 razy w ciągu 2 minut wykazał swą wyższość nad Serbem, ale... Niemal równo z werdyktem sędziowskim interweniował trener polskiej reprezentacji, a zarazem prezydent Europejskiej Federacji Kyokushin, shihan Andrzej Drewniak. Okazało się bowiem, że Serb Nikola Bajcetic ma zaledwie 24 lata (a limit wieku dla oldbojów wynosi 35 lat). Kierownictwo serbskiej ekipy omyłkowo (z powodu błędnego tłumaczenia regulaminu zawodów?) wystawiło go do rywalizacji oldbojów. - Mnie też się wydawało, że rywal jest trochę młody, ale w czasie walki o tym nie myślałem - przyznaje Weselski.
Przed półfinałem zakopiańczyk wraz z innymi zawodnikami wziął udział w teście tameshiwari, czyli rozbijaniu desek. W sumie rozbił 12 desek: 4 nogą, 3 kantem dłoni, 3 łokciem i 2 pięścią. - Byli ode mnie lepsi, byli i gorsi w tym teście - zauważa pan Włodzimierz. W półfinale przegrał z Francuzem Nuno Dos Santosem. Walka trwała regulaminowe 3 minuty. W jej końcówce Polak otrzymał pół punktu kary za trzymanie rywala. - Sytuacja była wówczas nie do uratowania. Czas się kończył - przyznaje zakopiańczyk. Ze zdobycia "brązu" jest jednak usatysfakcjonowany: - To na pewno duże osiągnięcie. Bardzo się z niego cieszę. Wspomniany Francuz w finale przegrał z Austriakiem polskiego pochodzenia Czeslavem Poleviakiem. Drugi brązowy medal wywalczył Jacek Synoradzki z Krakowa.
Nie został muzykiem
Weselski urodził się w Bolesławcu k. Wrocławia. Swą sportową przygodę rozpoczął od judo, potem zaczął trenować karate kyokushin. Na treningi dojeżdżał do Jeleniej Góry. Rodzice byli przeciwni jego zainteresowaniom. Ojciec, który był wykładowcą w szkołach muzycznych i grał na wielu instrumentach, chciał, żeby i syn został muzykiem. - Ja nie. Sporty walki to był zew. Nie sprawiły to filmy z udziałem Bruce'a Lee czy innych mistrzów. Po prostu widziałem się w roli karateki. Karate stało się moją pasją. Na zawody musiałem uciekać przez okno - wspomina nie do końca żartując Weselski.
Mijały lata... Pan Włodzimierz podnosił swoje klasyfikacje, został instruktorem, prowadził zajęcia we Wrocławiu, gdzie w latach 1984-1989 i 1992-1994 szkolił Sylwestra Sypienia, a w tym drugim okresie także i jego żonę Agnieszkę (oboje to wielokrotni mistrzowie Europy, medaliści mistrzostw świata).
Góry drugą miłością
W 1989 roku będąc - jako zawodnik - na zgrupowaniu kadry narodowej w Zakopanem poznał swą przyszłą, a obecnie eksżonę. Przez kilka lat swój czas dzielił między Wrocławiem a Zakopanem, w końcu, w 1994 roku, zawitał na stale do stolicy Tatr, gdzie do dziś mieszka z 11-letnim synem Oskarem, który także trenuje kyokushin; ma żółty pas (6 kyu).
Góry Weselski pokochał równie mocno jak karate. Lubi chodzić po górach, dobrze jeździ na nartach. Ponieważ pasjonował się ratownictwem górskim postanowił zostać ratownikiem. - Stawiam dopiero pierwsze kroki. Teraz jestem na stażu kandydackim, który może potrwać dwa lub trzy lata. Potem są egzaminy. Trzeba mieć na koncie kilka akcji ratowniczych. Dopiero wtedy następuje przysięga. Teraz są szkolenia teoretyczne i praktyczne. Mam już za sobą akcję ratowniczą, ale na stoku - wyjaśnia zakopiańczyk.
W potrójnej roli
Weselski jest dziś zawodnikiem, trenerem i prezesem Zakopiańskiego Klubu Karate Kyokushin, w którym trenuje około 80 osób. Ma stopień mistrzowski III dan, który uzyskał podczas egzaminu w Papendal (Holandia) w 2000 roku. Jako zawodnik - jeszcze nie oldboj (senior) ma na koncie wiele medali mistrzostw Polski i Pucharu Polski. Od 1983 roku regularnie plasował się w czołówce tych imprez. Równie dobrze radzi sobie jako oldboj. W ubiegłym i bieżącym roku w PP, odpowiednio w Głogowie i Józefowie, zdobył srebrny medal. Wkrótce, 9 grudnia w Kielcach, czeka go występ w mistrzostwach Polski. - Jeśli tylko będę mógł, bo jestem trochę poobijany - zastrzega Weselski.
W Messynie w mistrzostwach Europy startowało łącznie 110 zawodników i zawodniczek z 18 krajów. - Na każdych kolejnych zawodach jest coraz ciężej o sukces. Poziom konkurencji idzie w górę, walki są bardzo wyrównane - zauważa Weselski. Jego ulubione uderzenia to kopnięcia wysokie i obrotowe. - To najbardziej lubię stosować w walce. Jak za młodych lat - podkreśla zakopiańczyk, który w przyszłym roku znowu chciałbym powalczyć o medal w ME open. - Jeśli tylko znajdę się w reprezentacji - dodaje skromnie.

Dziennik podhalański 30-11-2006
JERZY FILIPIUK
 



wydrukuj dokument   wyślij znajomemu   ilość wyświetleń 4742


1999-2024 © MATinternet Zakopane :: Powered by AntCms